O studiach nad historią i kulturą Chin – rozmowa z dr Laurą Pozzi

O miłości do Chin, skarbach i ciekawostkach z chińskich muzeów, o tym, czym jest „Stulecie Upokorzenia” i o kontrolowanym dynamizmie warszawskim rozmawiamy z dr Laurą Pozzi z Wydziału Historii UW. Świetny wywiad na początek weekendu! Zapraszamy!

  1. Proszę nam opowiedzieć o swoim zamiłowaniu do Chin.

Moja fascynacja Chinami zrodziła się całkiem przypadkowo. Kończyłam właśnie liceum i nie byłam jeszcze zdecydowana jakie podjąć studia. Pewnego wieczoru, oglądając telewizję, natrafiłam na film dokumentalny o kuchni chińskiej i doznałam prawdziwego zauroczenia. Postanowiłam zapisać się na Wydział Języków Orientalnych na weneckim Uniwersytecie Ca’ Foscari. W styczniu 2005 roku, po prawie trzech latach studiów, po raz pierwszy poleciałam do Pekinu. Od tamtej pory Chiny stały się dla mnie drugim domem. Przez wiele lat czułam się bardziej swojsko w Chinach niż we Włoszech.

  1. Jakie są różnice między europejskim a chińskim punktem widzenia na kolonializm?

W Europie istnieją zasadniczo dwie postawy. Pierwszą z nich jest bagatelizowanie ciemnych stron kolonializmu, który albo się romantyzuje jako część historii narodowej albo celowo pomija jako ‘niewygodną przeszłość’. Druga zaś polega na potępianiu brutalności kolonializmu i analizowaniu jak bardzo dzisiejsze społeczeństwo wciąż jeszcze czerpie z idei zakorzenionych w systemie kolonialnym i przejawiających się na przykład w kapitalistycznym modernizmie, rasizmie i eurocentryzmie. W tym zakresie badacze skupiają się na osobistych relacjach i na historiach opowiadanych przez skolonizowane ludy.

W Chinach sytuacja wygląda inaczej. Chińska Partia Komunistyczna demonizuje europejski (i japoński) kolonializm. Dla przykładu: okres, w którym Chiny znajdowały się w znacznej części pod supremacją niektórych państw europejskich i Japonii, nazywany jest ‘Stuleciem Upokorzenia’. Takie odrzucenie europejskiego systemu kolonialnego nie doprowadziło jednak jeszcze do szerszej refleksji nad jego wpływem na zwyczaje społeczne i polityczne kraju. Tak więc, podczas gdy rząd chiński krytykuje zachodnie rządy za ich imperializm, w samych Chinach nie ma publicznej debaty dotyczącej kolonializmu Imperium Chińskiego lub ostatnich neokolonialnych inicjatyw większości etnicznej Han w samych Chinach (Tybet, Sinciang itp.) oraz za granicą (zwłaszcza w Azji Południowo-Wschodniej i wielu krajach afrykańskich).

  1. Skąd decyzja o pracy w Polsce, skoro Pani badania skupiają się na Chinach? Czy to ze względu na wcześniejsze polskie kontakty osobiste? Czy też może trafiło się ciekawe stypendium w Polsce?

Przeniosłam się do Warszawy pod koniec 2018 roku, po trzech latach pracy jako wykładowca na Chinese University of Hong Kong. Moje życie zawodowe w Hongkongu było bardzo satysfakcjonujące, ale po trzech latach nauczania postanowiłam znaleźć posadę, która pozwoliłaby mi na realizację nowego projektu badawczego. Kiedy mój mąż, również pracownik naukowy, wygrał konkurs na Uniwersytecie Warszawskim, zaczęłam szukać pracy w Polsce. Szczęśliwym trafem członkowie finansowanego przez UE projektu ECHOES poszukiwali specjalisty w dziedzinie historii Chin do zgłębienia tematu związanego z przedstawianiem kolonializmu w chińskich muzeach. Muzealna część projektu była kierowana przez profesor Joannę Wawrzyniak z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego. Od razu wysłałam swoje CV. Powiedzmy, że byłam właściwą osobą we właściwej chwili. Miałam przyjemność pracować przy tym projekcie przez trzy cudowne lata.

  1. Spędziła Pani wiele lat w Chinach. W jakim stopniu bezpośredni kontakt z kulturą, ludźmi i miejscowymi zwyczajami wpłynęły na Pani wcześniejszą, akademicką wizję tego, jakże odmiennego przecież od europejskich, kraju?

Przed wyjazdem do Chin, uczyłam się języka chińskiego przez dwa i pół roku. W Wenecji spędziłam wiele godzin na wkuwaniu ideogramów i zasad gramatyki, które wydawały mi się szalenie zawiłe. Niejednokrotnie zadawałam sobie pytanie, czy studiowanie kultury tak odległej od mojej własnej ma w ogóle sens. Kursy, w których uczestniczyłam, były interesujące, ale nieco dalekie od współczesności. Czytanie tekstów Konfucjusza i Lu Xuna było bardzo ciekawe, ale czułam się oderwana od rzeczywistości. Wyobraźmy sobie studenta z zagranicy, który postanawia poznać Włochy i język włoski czytając Dantego lub Alessandro Manzoniego i nigdy nie odwiedzając tego kraju. To było jak zgłębianie kultury zastygłej w przeszłości. Dopiero po przyjeździe do Pekinu miałam wreszcie szansę zetknąć się z żywym językiem, ciągle zmieniającą się kulturą i bardzo dynamicznym krajem. To było wyzwolenie. Można powiedzieć, że tak naprawdę zaczęłam odkrywać Chiny dopiero po przyjeździe do Pekinu. Dziś lepiej rozumiem Konfucjusza i Lu Xuna.

  1. Które z muzeów w Chinach lub Hongkongu jest dla Pani najciekawsze? Dlaczego?

Jest ich kilka. Moje ulubione to Nanjing Palace Museum. Słynie ono głównie z kolekcji porcelany z okresu dynastii Ming i Qing, ale osobiście najbardziej podoba mi się część poświęcona osiemnastowiecznym i dziewiętnastowiecznym zegarom. Niektóre z nich pochodzą z Europy, inne zaś są rodzimej produkcji. Te ostatnie są naprawdę wyjątkowe, ponieważ miejscowym zegarmistrzom udało się nadać bardzo chiński styl klasycznym zegarom wahadłowym, które można spotkać w wielu pałacach Europy. Przyznaję, że spędziłam dużo więcej czasu oglądając zegary niż ceramikę. Inne muzeum, które zwiedzałam kilkakrotnie to Muzeum – Mauzoleum Króla Nanyue, w Guangzhou. Znajduje się tam nagrobek króla Zhao Mo, drugiego władcy państwa Nanyue (II wiek p.n.e.) oraz najróżniejsze znaleziska archeologiczne, między innymi szmaragdowa zbroja, w której król został pochowany. Kolejne niezapomniane miejsca to Muzeum W Szanghaju, Muzeum w Sanxingdui, no i oczywiście Chińskie Muzeum Narodowe.

  1. Czy zna Pani lub szczególnie ceni jakiegoś polskiego sinologa lub historyka Chin?

Oczywiście, jest to Igor Chabrowski, który napisał dwie książki poświęcone historii prowincji Syczuan. Przyznaję jednak, że mogę być nieco stronnicza: to mój mąż.

  1. Jakie ma Pani dalsze plany badawcze?

Usiłuję zgłębiać historię Chin poza granicami Chińskiej Republiki Ludowej. Historyczne muzea w Chinach mają silnie nacjonalistyczny charakter, a Partia Komunistyczna ma obecnie niemal absolutną kontrolę nad narracją historyczną, której treść można przekazywać publicznie.  Chciałabym zrozumieć jak historia Chin jest postrzegana poza granicami tego kraju. W zeszłym roku spędziłam miesiąc w Tajlandii, zwiedzając muzea założone przez ‘zamorskich Chińczyków’. W przyszłości chciałbym również poznać muzea otwarte w innych krajach Azji Południowo-Wschodniej.

  1. Pracuje Pani na Wydziale Historii Uniwersytetu Warszawskiego. Czy jest tam wielu cudzoziemców?

Nie znam dokładnych danych, ale z pewnością liczba cudzoziemców przemierzających korytarze wydziału wciąż rośnie. Do projektu Global History, w którym uczestniczę, zatrudniono niedawno naukowca z Indii, mamy też kolegę pracującego nad tym samym projektem, który przyjechał z Finlandii. Ściśle współpracujemy z profesorem Jie-Hyun Limem i jego zespołem z Uniwersytetu Sogang (Seul). W styczniu zorganizowaliśmy trzydniową konferencję poświęconą idei „globalnego Wschodu”. Jest też sporo zagranicznych naukowców, którzy miesiącami prowadzą badania na wydziale. W zeszłym roku gościliśmy chińskiego studenta, który pisze doktorat na temat stosunków gospodarczych między Chińską Republiką Ludową a Polską Rzeczpospolitą Ludową w latach pięćdziesiątych. Krótko mówiąc, dużo się u nas dzieje.

  1. A w samej Warszawie? Często zdarza się Pani spotykać Włochów? Poznaje ich Pani w środowisku naukowym, na uczelni czy w innych instytutach?

W Warszawie można spotkać wielu Włochów, a ich liczba stale rośnie. Moi sąsiedzi są Włochami, podobnie jak właściciel lodziarni pod moim domem. Znam tylko jedną włoską panią profesor, która pracuje na uniwersytecie, ale jest za to wielu włoskich studentów Erasmusa, więc w korytarzach bibliotek i na alejach kampusu często słyszy się język włoski.

10. Dostrzega Pani różnice w zakresie organizacji uniwersytetów i finansowania badań we Włoszech i w Polsce?

Przyznam szczerze, że nigdy nie pracowałam na włoskim uniwersytecie. Jestem klasycznym przykładem ‘ucieczki mózgów’. Obroniłam swój doktorat na European University Institute, który, choć działa we Florencji, jest instytutem naukowo – badawczym o charakterze międzynarodowym. Po doktoracie zawsze pracowałam za granicą, więc nie jestem zbyt dobrze poinformowana w kwestii włoskich mechanizmów akademickich. Mam jednak znajomych i krewnych, którzy pracują na włoskich uniwersytetach i o ile udało mi się zorientować, to problemy z finansowaniem badań są we Włoszech prawie takie same jak w Polsce: nie ma zbyt wiele środków (przynajmniej oficjalnie), pisanie projektów do krajowych i międzynarodowych konkursów o przyznanie funduszy jest bardzo czasochłonne, często promowane są najbardziej modne lub nacjonalistyczne projekty i coraz trudniej jest zdobyć stałą posadę. Mam wrażenie, że jest to obecnie tendencja powszechna na całym świecie.

  1. Studiowała Pani i pracowała w pięknych włoskich miastach: Wenecji, Florencji. Warszawa jest od nich zupełnie inna. Jak się Pani tu znajduje? Co ci Pani tu najbardziej podoba? A co zaskakuje?

Uwielbiam zarówno Wenecję, jak i Florencję, ale cenię sobie też dynamizm azjatyckich metropolii. Jedną z cech, która zawsze mnie uderzała w dużych aglomeracjach miejskich, to ich ciągła fizyczna transformacja. Wciąż rozwijają się one i przekształcają, dokładnie odwrotnie niż w wielu włoskich miastach. Nie chcę podtrzymywać stereotypu, że Włochy nigdy się nie zmieniają: oczywiście włoskie miasta się przeobrażają, ale obecnie są to zmiany powolne i nieszczególnie rewolucyjne. Warszawa jest dla mnie czymś w połowie drogi pomiędzy immobilizmem włoskim i azjatyckim szałem – zachodzą tu szybkie zmiany, które jednak nie wymykają się spod kontroli. To miasto dynamiczne, ale nie frenetyczne. Ponadto, w odróżnieniu od włoskich i azjatyckich skupisk miejskich, Warszawa jest zielona, co bardzo sobie cenię. W ciągu ostatnich lat nabrała też bardziej międzynarodowego rozmachu. Moim zdaniem Warszawa jest jednym z najciekawszych rozwijających się miast w Europie.

wywiad pozzi Ingresso Museo Nazionale a Pechino
wywiad pozzi Nanjing Palace Museum
wywiad pozzi Uno degli orologi esposti al Nanjing Palace Museum
wywiad Pozzi Laura e1633541341456