Podsumowanie konferencji „Animacje zza żelaznej kurtyny”

10 maja w Stacji PAN w Rzymie oraz Instytucie Polskim odbyła się konferencja poświęcona animacjom dla dzieci zza żelaznej kurtyny (Animation Films for Children behind the Iron Curtain, 1945–1989), której towarzyszyła projekcja filmów. W organizację wydarzenia, poza Stacją PAN i Instytutem Polskim, zaangażowany był również Uniwersytet Jagielloński, Uniwersytet La Sapienza, Czeskie Centrum oraz Instytut Słowacki.

Głównym celem konferencji, będącej częścią większego projektu dotyczącego obiegu motywów baśniowych w słowiańskojęzycznych animacjach, było zwrócenie uwagi na znaczenie kulturowe animacji z Europy Środkowo-Wschodniej. Animacje z lat 1945–1989 powstawały w realiach komunistycznych, w relatywnej izolacji od nurtów obecnych na Zachodzie (w szczególności tych spod marki Disneya), co nie pozostało bez wpływu na ich warstwę formalną oraz treść. Dlatego też, traktując animacje nie tylko jako rozrywkę dla dzieci, ale swoisty wytwór swoich czasów, możliwe jest prześwietlanie za ich pośrednictwem szeregu problemów społeczno-kulturowych.

Podczach konferencji w trzech panelach swoje refleksje zaprezentowali badacze z Uniwersytetu Śląskiego, Uniwersytetu La Sapienza, Yellow Tapir Films, Wyższej Szkoły Sztuk Scenicznych w Bratysławie oraz Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza.

Doktor Patryk Oczko (UŚ) oraz doktor Eva Šošková (WSSSB) omówili początki animacji po II wojnie światowej, kolejno w Polsce i Słowacji. W obu przypadkach brak doświadczenia pionierów animacji, a także instytucjonalne ramy miał istotny wpływ na kształt powstających produkcji.

Dr Oczko wspomniał o pierwszych animacjach, które znalazły się na celowniku cenzury z powodów estetycznych (Ich ścieżka, 1949, reż. Zdzisław Lachur), czy też ideologicznych (A-1, 1949, reż. Władysław Nehrebecki). Filmy animowane miały być – zgodnie z założeniem nowej władzy – „socjalistyczne w treści, narodowe w formie”, co faworyzowało poniekąd motywy folklorystyczne na wzór animacji sowieckich.

Dr Šošková przekonywała, że należy rozróżnić animacje słowackie od czeskich, bo chociaż powstawały one w jednym państwie, to szkoły te miały zasadniczo inne trajektorie rozwoju. Jednym z przykładów może być utrzymujący się mit o „ideologicznej niewinności” animacji, dzięki któremu cenzura słowacka interweniowała rzadziej niż czeska.

Odrębność animacji czeskich i słowackich podkreśliła również profesor Urszula Kowalska-Nadolna (UAM) w nagranym wystąpieniu poświęconym złotej erze czeskiej animacji. Ponadto, jak przekonywała, produkcje czeskiej szkoły animacji takie Krecik czy też Pat i Mat, chociaż nie zawierały zakamuflowanych kontrrewolucyjnych treści, odczytane w szerszym kontekście stanowią dość wiarygodną diagnozę realiów, w których powstały.

Prezentacja doktora Konrada Sierzputowskiego (Yellow Tapir Films) poświęcona była „naszym Muminkom” wyprodukowanych przez Studio Se-Ma-For w latach 1977–1982. Jest to fascynujący przypadek zarówno ze względów na mit związany z ich powstaniem (wygrana Studia Se-Ma-For, konkurencja z Disneyem), jak również na samą technikę animacji (półpłaskie lalki animowane na szkle). Jak zasugerował dr Sierzputowski, to dające wrażenie dziwności odizolowanie animowanej postaci od tła można potraktować jako metaforę wyobcowanie jednostki w świecie.

W przeciwieństwie do artystycznie ciekawych Opowiadań Muminków, Bolek i Lolek był bajką korzystających z prostych środków wyrazów. Profesor Monika Woźniak (La Sapienza) zauważyła, że charakter animacji – dość schematycznie narysowanej historii o „zwykłych chłopcach, w zwykłych okolicznościach” – sprawił, że mimo popularności wśród widzów, Bolek i Lolek niesłusznie spotkał się niewielkim zainteresowaniem badaczy. Omawiając Bajki Bolka i Lolka (1970–1971), cykl animacji luźno inspirowanych baśniami, profesor Woźniak zwróciła uwagę na ich zasadniczą niebaśniowość (czy też antybaśniowość) wynikającą m.in. z braku motywów magicznych lub też zastępowaniem magii nauką, elementami science-fiction, czy też odgrywaniem ról.

Profesor Jakub Sadowski (UJ) oraz Anna Svetlova (UJ) w swoich prezentacjach analizowali różne aspekty sowieckich animacji. Profesor Sadowski zainteresowany był tym, jak animacje są pamiętane i jak wygląda ich kanon w świadomości zbiorowej. Z kolei p. Svetlova na przykładach animowanych adaptacji literatury angielskiej omówiła fenomen późnosowieckiego wiktorianizmu, w którym wyobrażona angielskość stawała się przytulną, lepszą wersją znanego świata.

Wreszcie, doktor Elena Kurant wskazała na istnienie nowej żelaznej kurtyny będącej wynikiem rosyjskiej inwazji na Ukrainę i możliwości wykorzystania krótkich animacji jako medium wyrażania protestu przez ruch Animators Against War.

Na zakończenie, organizatorzy zachęcili również do obejrzenia ukraińskiego filmu animowanego Mavka i strażnicy lasu (2023, reż. Ołeh Małamuż i Ołeksandra Ruban) inspirowanego Pieśniami lasu Łesi Ukrainki – historii, która zyskała nowy wymiar w związku z rosyjską inwazją. Co ważne, poemat dopiero co ukazał się w tłumaczeniu Jaryny Gruszy na język włoski (Lesja Ukrajinka, Il canto della foresta, 2024).

Jednym z wniosków płynących z dyskusji, było zwrócenie uwagi na niemożliwość określenia innego niż narodowy kanon animacji dla dzieci, chociażby dlatego, że inne produkcje były oglądane w poszczególnych krajach. Nie znaczy to jednak, że badania nad animacjami skazane są na prowincjonalność. Wręcz przeciwnie – konferencje takie jak ta zorganizowana w Stacji PAN udowadniają szczególną wartość dialogu między badaczami zajmującymi się różnymi kontekstami i ogromny potencjał badań porównawczych. A także nadzieję na to, że luka w literaturze dotyczącej animacji regionu będzie stawała się coraz mniejsza.

Tego samego dnia w Instytucie Polskim odbył się pokaz wybranych filmów animowanych poprzedzonych wstępami ekspertów. Poza animacjami polskimi, czeskimi i słowackimi, zaprezentowano również animacje ukraińskie, co stanowiło się cenne dopełnienie wcześniejszej konferencji. Sądząc po frekwencji i żywych reakcjach publiczności, animacje dla dzieci zza żelaznej kurtyny nadal cieszą się powodzeniem (i to nie tylko wśród najmłodszych).

Ewelina Sikora